Kliknij tutaj --> 🦪 jak żyć po śmierci dziecka forum

Zna ktoś ten problem?. Życie po śmierci dziecka Dieta Smacznie Dopasowana 5w1. Dieta dla Par. Dieta o Niskim IG. Dieta wegańska Nie ma chyba większej tragedii na świecie niż śmierć dziecka. Nic nie łagodzi bólu, jaki po stracie odczuwają rodzice, zaś upływający od momentu odejścia czas jedynie pozwala nauczyć się, jak z tym bólem żyć. Temat śmierci, choć dotyczy każdego z nas, tak naprawdę wydaje się tematem tabu. Jak uleczyć ból po śmierci dziecka? Czteromiesięczny Evan Summerfield podczas pobytu u dziadków złapał jakąś infekcję. Rodzice udali się z nim do lekarza, a ten zapisał mu jedynie ibuprofen na zbicie gorączki. Kilka godzin później na ciele dziecka pojawiła się wysypka. 12 godzin później dziecko już nie żyło. Jak żyć po śmierci dziecka Jon Henley. 21 października 2011, 10:11 FACEBOOK. X. E-MAIL. KOPIUJ LINK. Syn Nicoli Streeten zmarł w wieku dwóch lat. O swoich doświadczeniach postanowiła Rzecznik Finansowy stworzył poradnik. Na stronie internetowej Rzecznika Finansowego udostępniono poradnik dotyczących finansów po śmierci członka rodziny, np. kwestii dostępu do pieniędzy Rencontre Julien Sorel Madame De Rênal. 18 odp. Strona 1 z 1 Odsłon wątku: 3761 Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 IP: Poziom: Pełnoletnia 29 października 2016 10:25 | ID: 1348437 Zbliża się Dzień Wszystkich Świętych. Kupujemy znicze, planujemy podróż w odwiedziny do naszych zmarłych. Dzieci są bardzo dociekliwe. Pytają, nie rozumieją gdzie to nasz dziadek czy babcia jest?! Jak to się umiera? Jak tłumaczycie śmierć swoim dzieciakom? Życie po śmierci..? 1 Dunia Poziom: Szkolniak Zarejestrowany: 10-03-2011 17:24. Posty: 18894 29 października 2016 12:07 | ID: 1348449 Przerabiałam ten temat w lutym gdy zmarła moja mama a prabacia dziewczynek. Ali - 10 lat i Mai - 6 lat, mówiłam tak jak było. Bez ściemniania. Wiek, choroba, pobyt w szpitalu i śmierć. A potem pochówek. I dziewczynki słuchały mnie ze zrozumieniem. Było to łatwiej bo Prababcia miała już swoje lat i swoją chorobę z którą dziewczynki stykały się ba codzień. Myślę, że jest trudniej wytłumaczyć nagłą śmierć osoby młodej. A już najtrudniej ojca, matki czy rodzeństwa. 2 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 29 października 2016 12:37 | ID: 1348450 Trudniej wytłumaczyć im młodsze jest dziecko i nie da się zbyć byle czym. Dziecko jest bardzo dociekliwe. Z resztą dorosłemu ciężko zrozumieć co dopiero tak małemu dziecku.. 3 goosiak4 Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 26-05-2015 10:54. Posty: 3427 29 października 2016 14:00 | ID: 1348454 Najbardziej się boję mówić dzieciom, że ktoś umarł przez chorobę, bo potem się mogą bac, gdy zachorują 4 oliwka Poziom: Dzierlatka Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 29 października 2016 23:47 | ID: 1348499 Ciężki temat ale przychodzi taki czas, że trzeba z nim się zmierzyć i jak napisała WANDZIA - mówić wprost, wtłumaczyć... 5 Kasia P. Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 19-12-2013 17:12. Posty: 4400 30 października 2016 19:18 | ID: 1348569 Polecam artykuł Moniki: 6 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 31 października 2016 14:01 | ID: 1348670 oliwka (2016-10-29 23:47:18)Ciężki temat ale przychodzi taki czas, że trzeba z nim się zmierzyć i jak napisała WANDZIA - mówić wprost, wtłumaczyć... .. i nie zbywać. Lepiej jak dzicko w delikatny sposób dowie się od nas. Nie musi wiedzieć wszystkiego, w sumie to naturalne.. każdy kiedyś musi odejść 7 Kasia P. Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 19-12-2013 17:12. Posty: 4400 1 listopada 2016 10:31 | ID: 1348751 Zdecydowanie trzeba rozmawiać i tłumaczyć. Lepiej dać krótkie wytłumaczenie i czekać, żeby dziecko dopytało. Czasami opowiadamy zbyt wiele niż jest to potrzebne. Dla nas to WIELKI TEMAT, dla dziecka jeszcze nie. Zależnie od wieku trzeba dawkować taką wiedzę. 8 MarDeb Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 01-11-2016 11:08. Posty: 880 1 listopada 2016 12:25 | ID: 1348768 Generalnie Chreścijanie maja łatwo. Trzeba tylko trochę Biblie pocztać. 9 wamat Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 01-10-2009 12:38. Posty: 4075 1 listopada 2016 12:47 | ID: 1348785 Kiedyś nie było z tym problemu. Dzieci uczestniczyły we wszystkich wydarzeniach: tych radosnych i tych smutnych. Dziś chroni się dzieci przed wszelkimi problemami, wszystko musi być jak one chcą. I trochę dziwi mnie, że np. nie zabiera się dziecka na pogrzeb (był taki wątek), a z drugiej strony od najmłodszych lat widzą śmierć, przemoc w TV, w grach w których zabici wstają i strzelają dalej. Tym jakoś rodzice się nie przejmują. Mateusz nie miał jednej babci (mojej mamy) to trzeba było powiedzieć, że nie żyje i tyle. Chodziliśmy na cmentarz, na pomniku jest zdjęcie więc była znów okazja do opowiadania. Gdy zmarł mój ojciec (mieszkał z nami), syn miał 4 lata. Chodził na różaniec przy trumnie, był na pogrzebie. Pamietam jak mu powiedziałam, ze tęskinił za babcią i poszedł do niej. Po I Komuni zmarli rodzice męża. Wtedy nie trzaba było wiele tłumaczyć, bo nie było dla niego nic nowego. Jako ministrant uczestniczył w pogrzebach obcych. Chyba nie trzeba zbytnio się wysilać w tłumaczenia, poprostu dziecko powinno uczestniczyć od najmłodszych lat w różnych sytuacjach i ewentualnie odpowiadać krótko i rzeczowo, tyle na ile jest w stanie zrozumieć. 10 MarDeb Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 01-11-2016 11:08. Posty: 880 1 listopada 2016 17:39 | ID: 1348822 Dziś to coraz mniej jest chrześcijan mimo tego, że więcej ludzi niż kiedyś chodzi do chrześcijańskich kościołów. Śmierć dla chrześcijan to początek czegoś lepszego i jest tylko etapem w życiu. Normalnością jak dzieciństwo, dorosłość, czy starość. Ostatnio edytowany: 02-11-2016 10:57, przez: Stokrotka 11 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 2 listopada 2016 11:00 | ID: 1348907 wamat (2016-11-01 12:47:43)Kiedyś nie było z tym problemu. Dzieci uczestniczyły we wszystkich wydarzeniach: tych radosnych i tych smutnych. Dziś chroni się dzieci przed wszelkimi problemami, wszystko musi być jak one chcą. I trochę dziwi mnie, że np. nie zabiera się dziecka na pogrzeb (był taki wątek), a z drugiej strony od najmłodszych lat widzą śmierć, przemoc w TV, w grach w których zabici wstają i strzelają dalej. Tym jakoś rodzice się nie przejmują. Mateusz nie miał jednej babci (mojej mamy) to trzeba było powiedzieć, że nie żyje i tyle. Chodziliśmy na cmentarz, na pomniku jest zdjęcie więc była znów okazja do opowiadania. Gdy zmarł mój ojciec (mieszkał z nami), syn miał 4 lata. Chodził na różaniec przy trumnie, był na pogrzebie. Pamietam jak mu powiedziałam, ze tęskinił za babcią i poszedł do niej. Po I Komuni zmarli rodzice męża. Wtedy nie trzaba było wiele tłumaczyć, bo nie było dla niego nic nowego. Jako ministrant uczestniczył w pogrzebach obcych. Chyba nie trzeba zbytnio się wysilać w tłumaczenia, poprostu dziecko powinno uczestniczyć od najmłodszych lat w różnych sytuacjach i ewentualnie odpowiadać krótko i rzeczowo, tyle na ile jest w stanie zrozumieć. Dobra okazja do rozmowy nawet na cmentarzu przy odwiedzaniu grobów.. Warto rozmawiać Wszystko zależy w jakim wieku jest dziecko 12 Tigrina Zarejestrowany: 26-11-2009 23:06. Posty: 4674 2 listopada 2016 22:28 | ID: 1348984 Córka ma prawie 5 lat. I w zasadzie sam temat się nasunął jakoś tak w tym roku. Rozmawiałam z Nią o różnych rzeczach latem, kiedyś wyszedł temat kota, który ma 10 lat i niedlugo może go nie byc. Nawet nie był chory, po prostu- Mała wychowała się z nim i rozmawiałyśmy o tym, że jest dwa razy starszy od Niej, ale na kocie lata, to już jest w wieku Babc i Dziadków. I że któregoś dnia go po prostu już nie będzie. Nie spodziewałam się wtedy, że tak szybko odejdzie. Nawet miesiąc nie minął. W zasadzie nie wiadomo, dlaczego. Najprawdopodobnie serce, ale- kto wie? Rano jadł, załatwił się, po południu zwymiotował, potem poszedł spac. Wieczorem jeśc nie chciał, tylko pił wodę. W nocy płakał, rano nie miał chodzic siły, ale to była sobota, Mała w domu z Mężem, a ja do pracy na rano. Kot popił wodę, leżał. Miałam z nim jechac do weterynarza po pracy. Nie zdążyłam. Koło południa już odszedł. Gdy wróciłam z pracy- płakaliśmy z Mężem oboje nad nim. Mieliśmy go 10 lat i miesiąc, od kociego niemowlaka, znajda,nie chodził, robił pod siebie, miał 400 gram i zaklejone oko, jak go przygarnęliśmy. Wykarmilismy Bebiko. Gdy miał półtorej roku- wzięliśmy kotkę do towarzystwa. I w zasadzie dopiero teraz zaczęlismy ją zauważac, a ma prawie 9 lat. Tak tamtego było wszędzie pełno. Opiekował się Małą, traktował Ją jak częśc swojego stada, obcych do Niej nie dopuszczał. Był. 2 miesiące już go nie ma. Płacz przeszedł po kilku dniach, tęsknota chwilami wraca. Ale Małej od razu kazałam go dotknąc, żeby czuła, że jest zimny, sztywny. Poszła z nami go zakopac, widziała dół na działce, wie, że kot zdechł, że go nie ma i nie wróci. I że kiedys każdy z nas umrze, tylko, że ludzi chowa się w trumnach, na cmentarzu, robi się pomnik, pali się znicze, a zwierzęta chowa się na działce i tylko zdjęcia po nich zostają i wspomnienia. Za ludzi się modlimy, czesto jeździmy z Małą na cmentarz. Teraz łatwiej mi wytłumaczyc nad grobem mojego rodzeństwa, że oni sa tam pod ziemią, zakopani, jak kot, tylko w odświętnych strojach, w trumnie. I że to tylko ciało, bo dusza jest w Niebie. Uważam, że każdy wiek jest dobry na takie rozmowy. 13 gocha2323 Poziom: Maluch Zarejestrowany: 23-04-2013 20:58. Posty: 12534 3 listopada 2016 11:35 | ID: 1349056 Tigrina (2016-11-02 22:28:01) Córka ma prawie 5 lat. I w zasadzie sam temat się nasunął jakoś tak w tym roku. Rozmawiałam z Nią o różnych rzeczach latem, kiedyś wyszedł temat kota, który ma 10 lat i niedlugo może go nie byc. Nawet nie był chory, po prostu- Mała wychowała się z nim i rozmawiałyśmy o tym, że jest dwa razy starszy od Niej, ale na kocie lata, to już jest w wieku Babc i Dziadków. I że któregoś dnia go po prostu już nie będzie. Nie spodziewałam się wtedy, że tak szybko odejdzie. Nawet miesiąc nie minął. W zasadzie nie wiadomo, dlaczego. Najprawdopodobnie serce, ale- kto wie? Rano jadł, załatwił się, po południu zwymiotował, potem poszedł spac. Wieczorem jeśc nie chciał, tylko pił wodę. W nocy płakał, rano nie miał chodzic siły, ale to była sobota, Mała w domu z Mężem, a ja do pracy na rano. Kot popił wodę, leżał. Miałam z nim jechac do weterynarza po pracy. Nie zdążyłam. Koło południa już odszedł. Gdy wróciłam z pracy- płakaliśmy z Mężem oboje nad nim. Mieliśmy go 10 lat i miesiąc, od kociego niemowlaka, znajda,nie chodził, robił pod siebie, miał 400 gram i zaklejone oko, jak go przygarnęliśmy. Wykarmilismy Bebiko. Gdy miał półtorej roku- wzięliśmy kotkę do towarzystwa. I w zasadzie dopiero teraz zaczęlismy ją zauważac, a ma prawie 9 lat. Tak tamtego było wszędzie pełno. Opiekował się Małą, traktował Ją jak częśc swojego stada, obcych do Niej nie dopuszczał. Był. 2 miesiące już go nie ma. Płacz przeszedł po kilku dniach, tęsknota chwilami wraca. Ale Małej od razu kazałam go dotknąc, żeby czuła, że jest zimny, sztywny. Poszła z nami go zakopac, widziała dół na działce, wie, że kot zdechł, że go nie ma i nie wróci. I że kiedys każdy z nas umrze, tylko, że ludzi chowa się w trumnach, na cmentarzu, robi się pomnik, pali się znicze, a zwierzęta chowa się na działce i tylko zdjęcia po nich zostają i wspomnienia. Za ludzi się modlimy, czesto jeździmy z Małą na cmentarz. Teraz łatwiej mi wytłumaczyc nad grobem mojego rodzeństwa, że oni sa tam pod ziemią, zakopani, jak kot, tylko w odświętnych strojach, w trumnie. I że to tylko ciało, bo dusza jest w Niebie. Uważam, że każdy wiek jest dobry na takie rozmowy. ja mojemu synkowi wytłumaczyłąm to tak jak Ty na przykłądzie kota, a dokłądnie na dwóch kotach! jednego auto przejechało na Maksia oczach! i tlumaczyłąm jemu, ze kotek umarł i nie wórci, zakopaliśmy Go razem z meżem! synek dodatkowo nauczył się tego, zeby uważac na drodze! od tego momentu jest bardzo uważny na jezdni! jak chodziliśmy na cmentarz to równiez opowiadałam synkowi o umieraniu! myśłę, że zrozumiał coś! móiłąm, że wszyscy co umari sa w niebie i patrza na niego nawet jego rudy kotek! 14 Mela134 Zarejestrowany: 22-03-2016 11:12. Posty: 1080 3 listopada 2016 16:35 | ID: 1349111 To jest bardzo cięzka sprawa. Najlepiej tłumaczyć, że ktoś jest już w niebie i jest mu tam bardzo dobrze. Obserwuje wszystkich bliskich na ziemi i kiedyś sie z nim spotkamy. 15 Patrycja Sobolewska Poziom: Maluch Zarejestrowany: 17-09-2015 10:44. Posty: 19647 3 listopada 2016 21:03 | ID: 1349178 Julianna Kozińska (2016-11-03 16:35:35)To jest bardzo cięzka sprawa. Najlepiej tłumaczyć, że ktoś jest już w niebie i jest mu tam bardzo dobrze. Obserwuje wszystkich bliskich na ziemi i kiedyś sie z nim spotkamy. Bardzo dobrze to napisałaś jednak to bardzo trudne aby tak wytlumaczyc dziecku... 16 Mela134 Zarejestrowany: 22-03-2016 11:12. Posty: 1080 4 listopada 2016 15:57 | ID: 1349258 Moja koleżanka tak tłumaczyła śmierć taty swojej 4-letniej córce. Pamiętam, jak byłyśmy na cmentarzu i mała Marta weszła na grób, żeby porozmawiać z tatą. Między innymi doradzała mu, żeby się ciepło ubrał, bo jest bardzo zimno. Łza zakręciła mi się w oku. Nie było w tym przerażającej tragedii ani paraliżującego smutku. Było zrozumienie, że tatusia już nie ma, bo jest gdzie indziej, ale na pewno ją słyszy. 17 MarDeb Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 01-11-2016 11:08. Posty: 880 9 listopada 2016 23:03 | ID: 1350145 Musicie jadnak uważać z tłumaczeniami. Trzeba dostosować to do wieku dziecka, ale nie można mu kłamać. Bo jak trochę podrośnie i nie pokryje mu się to dowiedział się od rodziców w dzieciństwie z rzeczywistością. To stracimy na tym autorytet. "Jeśli rodzice oszukali mnie jak byłem malutki to czy teraz też mnie oszukują?" 18 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 10 listopada 2016 14:00 | ID: 1350267 MarDeb (2016-11-09 23:03:36)Musicie jadnak uważać z tłumaczeniami. Trzeba dostosować to do wieku dziecka, ale nie można mu kłamać. Bo jak trochę podrośnie i nie pokryje mu się to dowiedział się od rodziców w dzieciństwie z rzeczywistością. To stracimy na tym autorytet. "Jeśli rodzice oszukali mnie jak byłem malutki to czy teraz też mnie oszukują?" Z tym się zgodzę. Lepiej już powiedzieć mniej niż kłamać. Choć rozmowa nie jest łatwa.. Śmierć ukochanego człowieka jest zawsze bolesnym doświadczeniem, pełnym żalu, cierpienia, krzywdy, łez, buntu i rozpaczy. Bez względu na to, kogo się straciło - czy matkę, ojca, przyjaciela, brata, męża, córkę, czy żonę, niezależnie od okoliczności zgonu - strata uderza w samo serce. Śmierć bliskiej osoby W jaki sposób uporać się z niewiarygodnym cierpieniem? Jak zaakceptować uczucia opuszczenia i straty? Jak w sposób świadomy przebyć proces żalu i zdrowienia? Przez jakie etapy żałoby przechodzi osierocony człowiek? spis treści 1. Żałoba Etapy żałoby 2. Jak sobie pomóc w sytuacji śmierci kogoś bliskiego? Czy psychoterapia pomaga w okresie żałoby? rozwiń 1. Żałoba Każdy w indywidualny sposób przechodzi przez okres „godzenia się” z wieczną rozłąką z ukochaną osobą. Ból po stracie zawsze towarzyszy śmierci człowieka bliskiego naszemu sercu. Wszechogarniający smutek jest czasem nie do zniesienia. Nie pomagają rozmowy z przyjaciółmi, samotność, łzy, codzienne wizyty na cmentarzu. Bez względu na okoliczności śmierci (wypadek, choroba, starość), chęć zaprzeczenia przemijania jest kusząca. Zobacz film: "Gdy ukochana osoba odejdzie" Oprócz doświadczenia smutku, żalu, lęku, gniewu i samotności, często pojawia się poczucie winy, depresja, a nawet myśli samobójcze. Po co dalej żyć, skoro zostałem sam? Żałobnik intensywnie poszukuje sensu śmierci zmarłego. Pogrzeb jako to fizyczne pożegnanie się z nieboszczykiem na ziemskim padole, ale również proces żałoby, to sytuacje skrajnie stresogenne, podczas których człowiek uruchamia szereg mechanizmów obronnych. Etapy żałoby są przechodzone przez ludzi, którzy przeżyli stratę bliskiej osoby, w sposób bardzo płynny, przenikający się. Nie muszą następować po sobie i nie wszyscy ludzie w taki sam sposób przechodzą przez wszystkie etapy żałoby. Po stracie przeżywa się najczęściej: I – szok i otępienie emocjonalne, II – tęsknotę i rozpacz, III – dezorganizację i rozpacz, IV – reorganizację życia, powracanie do równowagi. Nie wszyscy ludzie przeżywają w pełni wszystkie etapy, wszystko zależy od konstrukcji psychicznej i wsparcia otoczenia. Najczęściej osoby cierpiące po stracie kogoś bliskiego zaprzeczają śmierci, oddalają jej realność, uciekają od kontaktów z ludźmi, izolują się, wycofują się do własnego wnętrza, by w samotności przeżywać swoje „piekło”. Niektórzy identyfikują się ze zmarłym, np. poprzez przyjęcie jego sposobów ubierania się, zachowania, mówienia czy gestykulacji. Idealizują zmarłego, wracają do miejsc, w których przeżyli z nim wspólne chwile. Inni przeciwnie – pragną odseparować się od wszystkiego (przyjaciół, mieszkania, pamiątek), co jest źródłem wspomnień i unaocznia za każdym razem wielkość straty. Etapy żałoby Mimo iż czasy współczesne określa się jako „cywilizację śmierci”, w której pełno przemocy, rozlewu krwi, aborcji, eutanazji i cierpienia, to przeciętny człowiek nie przywykł do obrazu śmierci. Ludzie mało wiedzą na tematy z dziedziny tanatologii – nauki o śmierci, jej przyczynach czy zjawiskach współtowarzyszących. Człowiek XXI wieku chce uniknąć starości i przemijania, bo boi się końca swego jestestwa. Co zrobić, by mniej bolało serce? Jak rozmawiać o śmierci z dziećmi? Milczeć i unikać tematów o ostateczności? Czy wspominać o zmarłym i narażać żałobników na cierpienie? Jak się zachować? Może lepiej w ogóle zniknąć z ich życia na czas żałoby? Płakać czy tłumić emocje w sobie? W konfrontacji z tragedią śmierci pytań jest mnóstwo. Większość badaczy, terapeutów i psychologów uważa, że można wyróżnić 3 zasadnicze etapy żałoby: faza początkowa (3-4 tygodnie po pogrzebie) – żałobnicy reagują na stratę bliskiej osoby szokiem i niedowierzaniem w realną śmierć. Odczuwają odrętwienie, chłód emocjonalny, pustkę, rozpacz, zakłopotanie. Stan ten zazwyczaj ustępuje po kilku dniach, a jego miejsce zajmuje zgeneralizowany smutek. Niekiedy żałobnik broni się przed świadomością utraty kogoś bliskiego, uciekając w alkohol, narkotyki albo pracę. Mechanizmy obronne często pojawiają się w sytuacjach silnie stresujących, ale czasami zamiast pomóc uporać się z traumą, utrudniają adaptację do nowej rzeczywistości. Zrozpaczony człowiek może szukać ukojenia w wypełnianiu codziennych obowiązków, zajęciu się domem i sprawami zawodowymi, by się zmęczyć, szybko zasnąć, nie pamiętać o śmierci i nic nie czuć. Taka strategia może pomóc na krótką metę, kiedy ból jest najsilniejszy, ale w perspektywie długofalowej negacja utraty ukochanego czy ukochanej w niczym nie pomaga, a jedynie wydłuża proces zdrowienia; faza pośrednia (3-8 miesiąc po śmierci) – okres poszukiwania nowej tożsamości i uczenia się nowych ról, np. osieroconego rodzica, wdowy, wdowca. Żałobnik obsesyjnie powraca do pewnych scen ze zmarłym, wini siebie za niedopatrzenia, szuka zrozumienia śmierci. W tym czasie może pojawić się stadium pseudoorganizacji, związane z próbą odnalezienia się w życiu oraz stadium depresji, związane z poszukiwaniem pamiątek po zmarłym i kształtowaniem negatywnej postawy wobec śmierci i przemijania; faza odzyskiwania równowagi (około roku od śmierci) – wiąże się z pogodzeniem z realną sytuacją braku bliskiej osoby i zajęciem się życiem. Jest to okres reorganizacji życia, akceptacji śmierci i kształtowania się bardziej pozytywnej postawy wobec przemijania. 2. Jak sobie pomóc w sytuacji śmierci kogoś bliskiego? Pierwszą reakcją na wiadomość o śmierci bliskiej osoby zwykle jest negacja zaistniałego status quo, ciągła wiara w to, że ukochana osoba żyje. Pierwszym krokiem procesu żałoby powinna być akceptacja realności śmierci. Nie bez znaczenia jest symbolika noszenia w czasie żałoby ubrań w czarnym kolorze, które są „niemą prośbą” o traktowanie żałobnika z delikatnością i wyrozumiałością, by poprzez mało subtelne pytania nie zadać cierpienia. Żałoba to czas potrzebny na wypłakanie łez, wykrzyczenie bólu, pomilczenie w samotności, powspominanie z przyjaciółmi. Procesu żałoby nie można przyspieszyć. Jedna osoba będzie przeżywała stratę przez rok, druga przez dwa lata, a jeszcze inna nigdy nie pogodzi się z brakiem bliskiej osoby. Trzeba pozwolić sobie na wzruszenie, bunt, gniew, huśtawkę nastrojów, płacz, samotność, ale i wsparcie rodziny czy przyjaciół. Jeśli istnieje potrzeba wygadania się i bycia wysłuchanym, trzeba się zwierzyć bez rad i pouczeń w stylu: „Czas leczy rany”, „Poboli i przestanie”. Takie truizmy wcale nie pomagają żałobnikom, a jedynie irytują. Jeżeli straciłeś bliską osobę i chcesz pomilczeć w samotności, milcz. Jeżeli jesteś świadkiem traumy kogoś w trakcie żałoby, bądź obok. Nie pytaj, nie moralizuj, nie doradzaj, nie pocieszaj, ale towarzysz i wspieraj, głaskaj, przytulaj, ocieraj łzy. Pozwól wykrzyczeć negatywne emocje. Gestami i swoją obecnością zapewnij o miłości, szacunku, zrozumieniu i zjednoczeniu w żalu. Gdy jednak okres żałoby się przedłuża, warto udać się po pomoc do psychologa, by uniknąć pseudoakceptacji śmierci, życia z udawanym uśmiechem i pękniętym sercem w środku. Czy psychoterapia pomaga w okresie żałoby? Warto poprosić o wsparcie specjalistę lub psychoterapeutę, by powrócić do pierwotnego bólu i go przepracować, szczególnie w sytuacjach, gdy śmierć była nagła, niespodziewana, np. w wyniku tragicznego wypadku albo gdy żałobnik nie zdążył pogodzić się czy przebaczyć zmarłemu. By móc wrócić do równowagi życiowej, nie można odrzucać bólu straty. Tęsknota za bliskim to naturalna reakcja. Wiąże się ona również z żalem utraty dawnego stylu życia, np. wspólnego śniadania, nocnych rozmów, wspólnych wakacji czy chociażby czytania książki we dwoje. Brakuje prostych, prozaicznych sytuacji, banalnych gestów, uśmiechu czy głosu bliskiej osoby. Po okresie głębokiego smutku przychodzi stopniowo czas na powrót do zdrowia i odnowy. Trzeba przeorganizować swoje życie na nowo i zacząć otwierać się na innych. Odnajdywanie blasków życia nie oznacza niepamięci o zmarłym i nie powinno być źródłem wyrzutów sumienia. Bezustanne pielęgnowanie w sobie cierpienia nie jest konstruktywnym sposobem radzenia sobie z tragedią i nie świadczy wcale o dozgonnej miłości wobec zmarłego. Co by nie napisać o śmierci, każdy przeżywa ją na swój indywidualny sposób, ale jeśli nie potrafi uporać się z traumą sam, trzeba poprosić o pomoc i chcieć z niej skorzystać. Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza. polecamy Życie po tak dotkliwej stracie jest trudne, ale na pewno możliwe, a nawet w końcu ponownie bliskiej osoby zawsze jest bardzo trudnym i bolesnym przeżyciem i nigdy nie jesteśmy na nią dostatecznie gotowi – nawet jeśli okazuje się nieuniknioną konsekwencją długiej choroby. Jednak o ile liczymy się z możliwością odejścia osób ze starszych pokoleń, o tyle utrata dziecka jest o wiele cięższa do zaakceptowania, gdyż wydaje się sprzeczna z naturalnym porządkiem. Jak można sobie pomóc przejść przez ten trudny czas żałoby?Proces ten jest oczywiście bardzo osobisty i może trwać różną długość czasu (zależną choćby od wieku dziecka, sytuacji rodzinnej itp.), jednak ma kilka uniwersalnych etapów. W pierwszym momencie pojawia się zaprzeczenie. Często myślimy „to niemożliwe, to się nie mogło stać” i liczymy na to, że w końcu obudzimy się z tego koszmaru. Gdy w końcu konfrontujemy się z tym faktem, rodzi się w nas gniew i wewnętrzna niezgoda oraz pytanie „czemu akurat mnie to spotkało”.Wielu rodziców doświadcza na tym etapie poczucia winy, traktując stratę dziecka jako karę za własne złe uczynki. Próbując poradzić sobie z tymi uczuciami możemy próbować negocjować z Bogiem lub rzeczywistością – „oddam wszystko, by odwrócić los”, „jeśli tylko oddasz mi dziecko, to będę zupełnie innym człowiekiem”.Jest to magiczne myślenie, które może dawać iluzoryczne poczucie wpływu. W pewnym momencie jednak dociera do nas nieodwracalność i ostateczność straty, a wraz z tym przychodzi etap depresji, któremu towarzyszy smutek, poczucie pustki, zwątpienie i brak energii do życia. Dopiero po przeżyciu żalu i tęsknoty nastąpić może faza akceptacji, w której uznajemy to, co się wydarzyło i jesteśmy gotowi, by powrócić do tych etapów jest o tyle ważna, że po pierwsze daje nadzieję na to, iż – pomimo ogromnego bólu teraz – w końcu będzie lepiej, a po drugie może stanowić pewien drogowskaz. Jeśli rozpacz i poczucie beznadziei wydają się bezbrzeżne i trwają od dłuższego czasu – prawdopodobnie zatrzymaliśmy się na którymś etapie i może warto poszukać sposobów na to, by przejść nie da się uczynić tego czasu łatwym, ale można postarać się, by był mniej trudny i by nie trwał dłużej, niż to konieczne i zdrowe. Pamiętajmy też, że domknięcie procesu żałoby nie oznacza, że zapomniało się o dziecku, ale że pomimo tej straty można żyć dalej, a nawet znajdować w tym życiu sens i czerpać z niego radość, mając ukochaną pociechę w w rodzinie są inne dzieci – bardzo istotne jest, by obdarzyć je szczególną troską i uwagą. Pamiętajmy, że strata brata lub siostry jest dla nich równie dotkliwa jak dla rodziców, a konstruktywne przejście przez proces żałoby może być nawet trudniejsze, ze względu na mniejszą dojrzałość wynikającą z etapu rozwoju. Dodatkowo skupienie na tym, by wesprzeć dziecko w tym doświadczeniu, może pomóc odnaleźć nowy – przynajmniej tymczasowy – cel i przekierować energię na konstruktywne działanie – bo przecież jest dla kogo jednakuważać, by w związku ze stratą jednego dziecka nie obciążyć tego, które żyje, nadmiernymi oczekiwaniami (np. by „żyło za dwoje”, lub realizowało pasje brata lub siostry). Choć może ono chętnie wejść w tę rolę (by na swój sposób wyrazić pamięć, a przede wszystkim uszczęśliwić rodziców), ostatecznie zastąpienie kogoś innego będzie dla niego niewykonalną misją, która uczyni je stracie dziecka (zwłaszcza bardzo małego lub jeszcze nienarodzonego) może też pojawić się pokusa, by postarać się o kolejne, które zapełni pustkę w sercu. Nie zawsze jest to zły pomysł, ale w takiej sytuacji trzeba szczególnie uważać, by nie obsadzić nowego potomka w roli zmarłego dziecka i nie przenieść na niego nieadekwatnych wyobrażeń, bo z pewnością utrudni to jego harmonijny rodzice mogą dążyć do takiej „zamiany” w sposób nieświadomy (bo to po prostu łatwiejsze, a dziecko jako istota jeszcze nieukształtowana jest podatne na wpływ), może lepiej będzie kupić nowe rzeczy (ubranka, zabawki). Ważne też, by od początku zwracać uwagę na indywidualność dziecka, a nawet celowo ją natomiast zmarło jedyne dziecko – ogromnie ważne jest, by rodzice wspierali siebie nawzajem we wspólnym przeżywaniu tego trudnego doświadczenia. Świadomość, że druga osoba towarzyszy nam w tym bólu i współdzieli go (choć przeżywa na swój sposób) może być bardzo warto też otworzyć się na wsparcie z zewnątrz – od najbliższych. Izolacja nie ułatwia przejścia przez ten proces, a może spowodować jeszcze większe pogrążenie w żalu, z którego z czasem coraz trudniej będzie powrócić do sytuacja utraty dziecka dotyczy kogoś z twoich bliskich – postaraj się okazać zrozumienie i cierpliwość. Zapewnij o swoim wsparciu, ale pozwól też rodzicom na przeżycie tego na swój własny sposób i we własnym tempie. Bądź w razie potrzeby „pod ręką”, zachowując bezpieczny niektórych sytuacjach warto rozważyć skorzystanie z profesjonalnej pomocy – zwłaszcza jeżeli jedno z rodziców przeżywa żałobę szczególnie intensywnie i nie ma możliwości uzyskania wsparcia i zrozumienia w swoim środowisku (rodzinie, znajomych).Życie po tak dotkliwej stracie jest trudne, ale na pewno możliwe, a nawet w końcu ponownie szczęśliwe. “Dzień z życia Aniołka, czyli wiersze po śmierci dziecka. Pamiętam jak to było..ktoś mnie łaskotał a potem… A potem już tak chciałam wyjść…tam do Was i wyciągnęli mnie, ale tatuś się odwrócił, a Ty Mamo płakałaś Dotknęłam policzków Twoich – zapłakałaś mocniej, chciałam przytulić tatusia, ale się tylko skulił… Dlaczego? Chciałam krzyczeć, bo byłam blisko, ale nie widzieliście. A moje pieszczoty sprawiały Wam ból. Wtedy przyszła po mnie… Nie przedstawiła się.. zabrała na chmurkę i pogłaskała po główce. Powiedziała, że jeszcze troszkę i mnie zobaczycie, i będziemy się uśmiechać. Powiedziała, że nauczy mnie wszystkiego. Zapytałam, dlaczego jestem tutaj. Podobno wszystkie dzieci wracają na chmurki, kiedy ich skrzydełka są zbyt duże. To znaczy, że jeszcze nasze duszyczki nie są gotowe, by zejść na ziemię, by stawić czoło trudom codzienności. Mądre słowa, za dużo… Zasnęłam. Kilkanaście minut później obudziła mnie. Powiedziała, że czas na lekcje. Zabrła mnie do Was. Zabawne, ale byliście w domku już. Nadal płakaliście. Byłam zła. Tak zła, że tyle bólu, że tęsknicie do mnie a ja do Was, choć się nie widzimy. Moja nauczycielka wyjaśniła, że nie mogę się denerwować. Tak właśnie sprawiam, że bardziej boli, że moja cierpliwość nauczy Was uśmiechu i że kiedyś się spotkamy. Podglądam Was co kilka minut. Patrzę, jak się bawicie z moim rodzeństwem. Zazdroszczę. Ale kocham Was wszystkich. Dla Was płyną dni, miesiące, lata. A dla mnie to sekundy, minuty, godziny. Tak wolno. Ale postanowiłam zamrugać. Mrugnęłam oczkiem. Uśmiechnęłaś się! Zobaczyłaś ten błysk Słońca i uśmiechnęłaś się do mnie. Tata też! Te dwa ciepłe uśmiechy tulę do serduszka, tulę mocno. Teraz błyskam co kilka minut i się uśmiechacie. Czasem do nieba, czasem do dzieci, czasem do siebie, a ja chowam to i podglądam Wasze spokojne życie. Przyszła…przyszła i powiedziała, że mamy ważne zadanie… Pokazała mi samotnego zapłakanego Aniołka. Kazała zabrać za rączkę. Powiedziała, że minęło dość minut i muszę zaprowadzić maleństwo do Twojego brzuszka. Że ma już dość słabiutkie skrzydełka i może zejść i że potrzeba mu ciepła. Nigdy nie zapomnę tej godziny. Dla Ciebie minęły wieki i wiem, że nadal pamiętacie… Zobaczyłaś dwie kreseczki… Płakałaś. Ty, Tatuś.. płakaliście razem. A ja stałam przy Was i głaskałam brzuszek uspokajając. Już czas… Poczujesz ruchy. Idę połaskotać brzuszek. Gili gili Auć kopie Gili gili Auć znowu kopie. Och jak cudownie! Tulę, głaszcze, a Wy się śmiejecie. To ciepło z Waszej radości sprawia, że mogą fruwać wysoko. Och minęło kilka sekund Oj!!! Zapomniałam Mamusiu! Znowu płaczecie. Mamusiu nie… Przepraszam, już łaskocze, już maleństwo kopie. Nic nam nie jest. Nic Wam nie jest. No gili gili gili gil I wielki kopniak Ufff Uspokoiliście się… Tak przewędrowałam z Wami w moim świecie minuty, a w Waszym miesiące i lata. Już czas wyjść, już przychodzę i budzę maleństwo, a ty czujesz pierwsze skurcze. Cierpisz… ale jednocześnie cieszysz się. Głaszczę Ciebie, by mniej bolało. Wołam Maleństwo, by szybciej wyszło. Jest! Po tylu godzinach się wydostało, choć dla mnie to tylko mgnienie Od tej pory mogę tylko Was obserwować, mrugać Wam, a czasem szeptać. Wiem, że pamiętacie. Jeśli znowu będę musiała zaprowadzić Aniołka do Twego brzuszka, by przemieniło się w maleństwo, będę bliżej. Jeśli nie, będę czuwać, aż minął moje 24 godziny i lata Waszego życia Przyjdę wtedy do Was i przytulę. Przyjdę i powiem, jak tęskniłam, i wtedy znowu się dotkniemy. Bez łez, bez żalu. A teraz tylko spoglądam z uśmiechem i już nie zazdroszczę, bo choć nie mogę Was dotykać, to mogę pilnować, by nic Wam się nie stało. Kocham Was. Każdy błysk słońca, każdy szum drzewa, każda kropla rosy, każdy raz, gdy zatrzymujecie się i zachwycacie światem, to moje wyszeptane kocham do Was… Twego powrotu czekam na próżno. Twe serce zimne, nie bije wcale, ile bym dała by biło dalej. Kolory świata przechodzą w jesień, a ja samotna chodzę po lesie. Lecz las to ludzi obcych, dalekich, co patrzą na nas słabych, kalekich. Kalectwem moim na całe życie, będzie żałoba po małym bycie. Które zjawiło się niespodzianie i nastawiona na jego trwanie nie będę nigdy z tym pogodzona że go tu nie ma w moich ramionach Po mej Iskierce pustka została Gdzie teraz jesteś Iskierko mała? Siedzi aniołek wśród gwiazd miliona I patrzy na Ciebie Matko zamyślona Patrzy jak płaczesz po kątach skrycie Jak starasz się na nowo ułożyć swe życie Jak walczysz z trudami dnia codziennego I jak tęsknisz do Dziecka? do Synka swojego Jak tłumaczysz bliskim i dalekim Że byłem Dzieckiem, że byłem Człowiekiem Że choć malutki w Twym sercu schowany Byłem Twym Synkiem? kochanym i oczekiwanym Matko kochana? Twój ból nie ustaje Wiedz, że mnie również serce się kraje Lecz widać tak być już musiało Że teraz osobno, choć wcześniej jedno ciało Gdy smutno Ci będzie, gdy świat Cię znów wkurzy Popatrz w niebo, na księżyc duży Tam zawsze ja? gdy taka potrzeba Mrugnę do Ciebie z obłoków nieba Siedzi Aniołek na chmurce niebieskiej I śle do Matki swe wielkie serce Śle pocałunki i uśmiechów kilka Śle buziak duży? przecież to chwilka Przychodzi w nocy, gdy sen jest spokojny Przychodzi do Mamy? wtedy jest wolny Razem się tulą i spacerują Razem się bawią i razem malują Razem w sklepiku zabawki kupują Lub nad Bałtykiem bursztyny znajdują Lecz sen kiedyś minie i Mama zostanie Anioł odleci.?Nie odchodź Kochanie!!! Zostań tu ze mną, bym zawsze wiedziała Że nigdy Tobie już krzywda nie będzie się działa? Ja Mamo wrócę? w Twój sen radosny Wrócę nim przyjdzie pierwszy dzień wiosny Wrócę i znów razem będziemy Robić te rzeczy o których tylko my wiemy

jak żyć po śmierci dziecka forum